sobota, 6 października 2012

3. We're gotta make up our minds.


  Dlaczego pewne sprawy zawsze muszą się tak bardzo komplikować ? Dlaczego los jest dla mnie tak bardzo niewdzięczny. Nie mogę tego pojąć. Dla mnie to zbyt wiele. To ponad moje siły. Któż powiedziałby, że miłość z dzieciństwa powróci i ... i szczerze przyzna się do swoich uczuć.
  Rozmyślam o tym teraz, mijając kolejną ulicę, kolejnych szczęśliwych ludzi. Z jakiego powodu ta dziewczynka się uśmiecha ? Czemu ta kobieta jest taka wesoła ? Bezsensownie chodzę po parku, znajdującym się 10 kilometrów od mojego domu. Lubię tam przyjeżdżać. Zawsze szukałam tam spokoju i ciszy. Wiedziałam, że zawsze je tam znajdę. Nie ważne, czy będzie to zima, czy - jak teraz - lato.
Gdy byłam młodsza chciałam, aby moje życie było czyste i poukładane. Tak pięknie to brzmiało, ale w praktyce w ogóle nie wyszło.
Nagle poczułam wibracje w moim telefonie. Szybko wyjęłam go z kieszeni spodni.
" Masz 1 nową wiadomość", ujrzałam na wyświetlaczu.
" Od : Krystian
Przepraszam, nie powinienem był się wtedy tak zachowywać. Wybacz. "
Lekko uśmiechnęłam się, a pojedyncza łza spłynęła po moim zarumienionym policzku.
" Do : Krystian
Wybaczam. "
Dumna z tego, sprawdziłam godzinę. Jejku, już jest tak późno ? - pomyślałam, gdy zorientowałam się, że jest 14:25. Musiałam jeszcze pojechać po Julkę, która w końcu dzisiaj przyjeżdża. Szybkim krokiem ruszyłam na pobliski parking, gdzie zostawiłam samochód. Tak, ten stary Opel nadal gościł w naszym rodzinnym garażu. Sama się jeszcze dziwiłam, przecież tata ciągle mówił o zakupie jakieś nowszego modelu, bo jak sam mówił : "Ten staruszek już swoje wyjeździł". On też się nie zmienił.

  - Dzięki Bogu. - podbiegłam do przyjaciółki i rzuciłam się jej na szyję.
  - To tak mnie witasz ? - zaśmiała się, odwzajemniając uścisk.
  - Stęskniłam się, nie widać ? - spojrzałam na nią, nadal się śmiejąc.
  - Dziewczyno, nie widziałyśmy się tylko 2 dni, a ty już żyć beze mnie nie możesz ? - zachichotała.
  - No a jak myślałaś ? - walnęłam ją lekko w ramię.
  - Ejj ,a co z tym Krystianem ? - spojrzała na mnie zaciekawiona.
  - Opowiem ci wszystko w domu. - spojrzałam w dół. - To nie czas i miejsce.

***

  - I on .. on powiedział, że mnie kocha. - wykrztusiłam.
  - No, szczerze mówiąc to się nie dziwię. - pokiwała głową.
  - Taak ? - uniosłam do góry brwi i zaczęłam się jej uważnie przyglądać.
  - Nie widziałaś, jak on na ciebie patrzał ? Jak się uśmiechał ? - zdziwiona zaczęła wymieniać.
  - Nigdy nie zwracałam na to uwagi. - wzruszyłam ramionami, poprawiając się na kanapie.
  - Jakbyś zwracała, to byś teraz wiedziała. - podsumowała Julka.
  - Trudno, żyje się dalej. - lekko się uśmiechnęłam. - Może pójdziemy się przejść ?
  - Jasne. - rozpromieniła się.
  - Szlakiem wspomnień ? - zerknęłam na nią.
  - No ba. - odparła śmiejąc się.

Po chwili wychodziłyśmy już z naszej ukochanej uliczki, z którą wiążemy wiele wspaniałych wspomnień.
  - Pamiętasz stanik ? - zaczęłam się śmiać, przechodząc obok okna naszego sąsiada.
  - Tak, tego nie da się zapomnieć. - zachichotała, spoglądając w niebo.
  - Adam i Kacper mieli niezłą frajdę wrzucając go do pokoju Miasia Ospanego. - zaczęłam się śmiać jak opętana. Ludzie przechodzący obok nas spoglądali w naszą stronę i tylko kiwali głowami, a my nadal chichotałyśmy.
  - Dziewczyny zaczekajcie ! - usłyszałyśmy za nami znajomy głos.
  - O wilku mowa. - szepnęłam do Julki. - Adam ?
  - Tak, właśnie przyjechałem. - odpowiedział zasapany.
  - Przyjechałeś. - powtórzyłam. - Z jakiej okazji ?
  - To już musi być okazja, żebym tutaj przyjechał ? - spojrzał na mnie z grobową miną.
  - Najwidoczniej takie okazje przytrafiają ci się co 10 lat. - skwitowałam z sarkazmem.
  - Nie mogłem wtedy. To wszystko nie ułożyło się tak jak miało.
  - Dobra, nie tłumacz się. - pokiwałam głową.
  - Skończcie już. - zdenerwowała się Jula.
Tak, najlepiej jest tak nagle zniknąć, pojawić się z powrotem po kilku dobrych latach i myśleć, że będzie ok. Ale niestety, to nie działa w tę stronę. Lecz przecież on nie może o tym zbyt wiele wiedzieć, bo zawsze mu się powodziło, w przeciwieństwie do mnie. Różniliśmy się. I to bardzo. Prawdo podobnie dlatego już od samego początku go nie lubiłam. Nie wiem, co moja przyjaciółka w nim widziała ...
Bez słowa przeszliśmy dalszą drogę. Udaliśmy się do centrum naszego ówczesnego życia. A mianowicie - palcu zabaw i znajdującego się obok placyku wyłożonego szaro-różowo-żółtą kostką brukową.
Jak za dawnych czasów, usiedliśmy na ławeczkach i siedzieliśmy. Nadal w ciszy. Ale nie była to niezręczna cisza. To była cisza, której tak bardzo potrzebowaliśmy. Cisza, która ukoiła nasze serca i dusze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz